Dzisiejszy felieton poświęcę ,,wybrańcom Boga” doznającym stanów mistycznych, ,,słyszącym głos Boga” i ,,rozmawiających z Bogiem”. Nie będzie to jednak ani Ojciec Pio, ani Ojciec Charbel, Jan od Krzyża czy Ryta z Cascii (patronka spraw beznadziejnych), jeno polscy mistycy, tacy jak kardynał Hlond, Zofia Nosko, czy Anatol Kaszczuk (na przykład). By się o nich dowiedzieć więcej, warto sięgnąć po książkę Wincentego Łaszewskiego pt. Boży szaleńcy, niedawno ukazała i warto ją mieć w swojej domowej biblioteczce. A przede wszystkim poczytać. Przedstawia niezwykłe losy polskich mistyków, począwszy od tych średniowiecznych (np. Juta z Chełmży czy Dorota z Mątowów), aż do tych nam współczesnych (m.in. Faustyna Kowalska, Maksymilian Maria Kolbe, Jan Tyranowski, także Karol Wojtyła (sic!). Czy tylko dlatego warto się przyjrzeć ich losom, że to święci i gdy jesteśmy w stanie trwogi (a jak trwoga to do Boga), możemy się do nich pomodlić o pośrednictwo? Zanim odpowiem na to pytanie, przytoczę słowa dwudziestowiecznego niemieckiego duchownego i teologa Karla Rahnera, który z przekonaniem głosił za życia myśl, iż chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem albo go w ogóle nie będzie (sic!). Nie bagatelizowałbym słów tego księdza, szczególnie gdy się patrzy na to, co się dzieje w zachodniej Europie. Przyjrzyjmy się więc uważniej Bożym szaleńcom, którzy w całości powierzyli swe życie Jezusowi i Maryi. Totus tuus, rozsławione przez Jana Pawła II, było wyborem wszystkich 26 mistyków sportretowanych ręką Łaszewskiego. W mistycznym cały Twój/ cała Twoja, zawiera się niemal wszystko, co istotne w postawie mistyków – największe poświecenie, pokora i poczucie nicości, małości, gdy jesteśmy bez Boga. Stąd to żarliwe poszukiwanie Jego obecności i ciągle ponawiane próby rozmowy z… Bogiem! Mistycy nie pytają o drogi swojego życia, nie oni są celem dla siebie samych, najważniejsze z tego, co robią ,,to patrzą na Boga”. Zwykły śmiertelnik stara się poznać Boga za pośrednictwem pojęć i modlitwy, mistyk, a Boży szaleniec idzie znacznie dalej, chce brać (bierze) udział w spotkaniach z Bogiem, jest jakby wybrańcem (to ,,jakby” jest bardzo ważne, bo nie czuje się wybrańcem, za dużo w nim pokory), bierze ,,udział w misterium” a mistyka i dążenie do zjednoczenia z Bogiem jest dla niego oczywistością, jest w nim bowiem ciągła tęsknota za Bogiem, ta niezrozumiała dla niego samego transcendentalność, nic go tu na ziemi do końca nie zaspokaja. To właśnie te cechy najmocniej łączą polskich mistyków, bo przecież inną drogę do poznania Boga przeszedł Maksymilian Kolbe, inną Karol Wojtyła, a jeszcze inną pobożne damy ze średniowiecza. Książka Łaszewskiego tyleż piękna, co sprzyjająca głębokiej refleksji dotyczącej różnych dróg prowadzących człowieka do Boga, z uświadomieniem rzeczy najważniejszej, że tak jak sam jesteś kowalem swego losu, tak i od ciebie zależy jak mocne i prawdziwe będą Twoje relacje z Bogiem. I jak daleka prowadzi nas droga do mistycznych doznań, ale przecież nie jest ona drogą w nieznane ani donikąd, przeciwnie… My też mamy szansę na lepszy kontakt z Bogiem, nawet jeśli daleko nam do Bożych ,,szaleńców”, bo Bóg kocha nas wszystkich!
Andrzej Leja