Andrzej Leja – Jak co roku odżywa przed Świętami temat pojednania. Przynajmniej ja bym tego chciał, by taki temat przewijał się w publicznej debacie. Święta to zły czas do zajmowania się awanturami, lepiej pisać o polskich, być może nawet naiwnych, marzeniach o narodowej zgodzie, wszak one w duchu Chrystusowych Narodzin. A od marzeń wszystko się zaczyna. W wigilijny wieczór połamałbym się opłatkiem nawet z wrogiem. Tak to sobie przynajmniej wyobrażam i tak chciałbym się zachować, gdyby los wyreżyserował taką sposobność (cóż, tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono). Próbujmy burzyć też barykady w rodzinach, często czytam w Państwa mejlach o bolesnych rodzinnych podziałach z powodu różnic w ocenie politycznej sytuacji. A zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Polsce najbardziej potrzebna jest wiec duchowa odnowa. Wiemy to od lat, nie wiemy jednak jak zburzyć coraz bardziej betonowe barykady, wznoszone cynicznie przez przeciwników ‘’państwa PiS”. Litości, jakiego państwa PiS?! To nasza wspólna Ojczyzna, Polska. I dla każdego powinno się znaleźć miejsce z poszanowaniem dla wyznawanych wartości. Z poszanowaniem (sic!), a nie w nienawiści do Boga, katolików, czy Kościoła! Pamiętam piękne słowa obecnego premiera, wypowiedziane w expose: Moim pragnieniem jest, by rząd Zjednoczonej Prawicy był rządem zjednoczonej Polski, bo rząd i premier mają służyć całej naszej ojczyźnie, każdemu obywatelowi Rzeczpospolitej. Dla wszystkich starczy miejsca. Polska jest jedna i jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Ten głęboki wymiar wspólnotowy jest nieodłącznie wpisany w nasza tradycję. Tak trudno zrozumieć sens tych ważnych słów?! Cóż, wciąż mi się wydaje (naiwnie?!), że wszystkim powinno zależeć na tym, by sklejać potężne pęknięcia, które pojawiły się w wyniku zmanipulowanych przemian po roku 1989 i utrwaliły się w postaci tak głębokiego podziału, iż robi on wrażenie trwałego na dziesięciolecia. Pamiętam jak po pierwszym wyborczym triumfie ZP napisałem: A nam potrzeba zgody jak powietrza, jak głodnemu chleba i spragnionemu wody. Zgody, zgody, zgody! Dziś powtórzyłbym te słowa bez zmiany literki.Tylko wtedy ziszczą się słowa Wacława z fredrowskiej Zemsty: Tak jest, zgoda / A Bóg wtedy rękę poda! Polacy dobrze się w takiej wspólnocie odnajdują. Kto pamięta atmosferę z czasów Solidarności po sierpniu’ 80; tę ogólną życzliwość, radość, empatię, mimo koszmaru zbrodniczego systemu, ten wie, o czym piszę i jak może być cudnie, gdy ludzie są sobie przyjaźni i się szanują. Na przeciwnym biegunie mamy awantury i wulgarne wrzaski na ulicach i w parlamencie! Czy w takim kontekście istnieje choćby cień szansy na porozumienie? Od lat piszę (także w ostatnim tygodniu), że próbować zawsze trzeba. Rozmawiać, tłumaczyć, prowadzić dialog i przekonywać do swych racji. Taka też jest rola polityków, a nie wzniecanie ciągłych sporów i wzbudzanie nienawiści do przeciwników politycznych. Co więc można zrobić w tej dramatycznie trudnej sytuacji, prócz żarliwej modlitwy o pokój? Jeśli tak trudno nam iść wspólnie śladami Chrystusa, pójdźmy choć przez chwilę tropem Monteskiusza, który roztropnie pisał, że jeśli w jakimś państwie jest wiele przyczyn nienawiści, trzeba, aby religia dawała sposoby pojednania. Sami politycy to za mało, Monteskiusz wiedział, co pisze. Duża odpowiedzialność leży po stronie Kościoła i kościelnej hierarchii. Biskupi nie mogą mówić tak różnymi głosami, jak to się dzieje teraz. Jest w tym oczywiście i gorzka pigułka (Chrystus też wyrzucał ‘’kupców” ze świątyni!). Jedno jest pewne, przed Świętami powinniśmy się zdobyć na gest pojednania, dobrze oddają jego sens słowa znanej religijnej pieśni: Choć tyle żalu w nas i gniew uśpiony trwa, przekażmy sobie znak pokoju! Jako chrześcijanie nie mamy z tym problemu i przekazujemy znak pokoju WSZYSTKIM. Wspólnym dobrem jest nasza Ojczyzna, czekają ją w Nowym 2022 Roku kolejne wielkie wyzwania. Dziękuję Bogu, że wciąż jesteśmy na dobrej Drodze!
Andrzej Leja