Dobry teraz czas na zadumę, wspomnienie bliskich, którzy odeszli, refleksję nad sensem życia, drogą, którą podążamy, wartościami, którymi się kierujemy, vulgo: idealny moment, by choć na chwilę zapomnieć o sporach i o krańcowo różnych ideologicznych ,,światach” w których funkcjonujemy. Dziś refleksja o śmierci w kontekście naszej wiary. Niegdyś w Warszawskiej Gazecie ukazał się mój felieton pt. W niebie musi być wesoło z okresu mojej pielgrzymki do grobu św. Jakuba. Wspominałem w nim swojego leśnego przyjaciela, łódzkiego projektanta i wspaniałego gorliwego katolika, Krzysztofa Florczaka, poszukującego za życia dowodów na istnienie Pana Boga. Szkoda, że nie zdążył poznać książki Śmierć nie istnieje, amerykańskiego kardiologa prof. Caunceya Crandalla, przedstawiającego dowody działania Jezusa w naszym doczesnym życiu. Miód na serce wierzących. Spokój i światło. Potwierdzenie DROGI, którą wybraliśmy (jeśli ją rzeczywiście wybraliśmy). Pełna symbioza marzeń i nadziei związanych z wiarą, ale także książka dla niewierzących i dla pozostających w sytuacji niewiernego Tomasza Apostoła. – Jeżeli na rekach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę! Ilu z nas jest po tej właśnie stronie ,,Tomaszo-niewiernych”? Ilu wierzy ,,na wszelki wypadek” , zgodnie z zakładem Pascala? Lub tylko w sferze werbalnej, pozostając na etapie Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek? Śmierć nie istnieje Crandalla daje wszystkim niedowiarkom szansę na zmianę podejścia do wiary. Dostarcza znaków i dowodów na istnienie Boga. Ważne świadectwo, zostawmy je jednak na chwilę na boku. Wczoraj na You tube obejrzałem ,,film” z ,,radośnie” pląsającą młodzieżą w murach starego kościoła z pięknymi średniowiecznymi witrażami, w Maastricht w Holandii. Dokładnie taka była atmosfera niedawnych tęczowych ,,pląsów” przed oknem arcybiskupa w Krakowie. Dwie symboliczne sceny, w których pierwsza pokazuje upadek w jakim pogrąża się zachodnia cywilizacja, druga – naszą bezmyślność, zagubienie i pustkę, wiodącą ku przepaści. Na przeciwnej szali możemy położyć naszą wiarę, modlitwę i świadectwa takich ludzi jak prof. Crandall. Świadek niezwykłych transcendentalnych wydarzeń, stanowiących dla niego samego (naukowca i profesora kardiologii) – żywe dowody na istnienie Boga. – Żonie wystarczyło czytanie Biblii i modlitwa, ja jestem naukowcem, musiałem zobaczyć dowód na istnienie nieba, i zobaczyłem… Podaje więc w książce przykłady cudów, których nauka nie jest w stanie wyjaśnić, opisując przykłady cudownych uzdrowień, tajemniczego ,,Światła” i siedzącego Jezusa na krześle u jego przyjaciela (również lekarza). Kto czyta Biblię ze zrozumieniem, nie może być zaskoczony – w pierwszym wszak rozdziale Ewangelii wg św. Jana powtarza się polecenie wypowiadane do wszystkich spotykających Jezusa i do tych, którzy go szczerze szukali. Jezus zachęca ich wszystkich słowami: Chodźcie!”. Nie każe się przyglądać z bezpiecznej odległości i na wszelki wypadek, lecz wyraźnie mówi: chodź i zobacz, z bliska i na własne oczy. Tak też postąpił prof. Crandall, a owocem jego ufnej miłości i wiary jest nabyte w praktyce lekarskiej przekonanie, że śmierć nie istnieje! A to przecież podstawowy kanon naszej wiary, pamiętajmy o tym udając się wkrótce na cmentarze, warto zmarłym powierzyć nasze myśli, troski i modlitwy. Opowiedzieć o tym i owym, co słychać u nas na ziemi, choć pewnie wiedzą, patrząc na nas gdzieś tam z góry, Wierzę też, że Krzysztof, mój przyjaciel z lasu patrzy, i nie potrzebuje już dowodów bo obcuje z Panem…

Andrzej Leja